sobota, 14 października 2017

Poznajcie Polę

Jesień nadeszła szybciej, niż mogliśmy się spodziewać... a czego nam potrzeba na jesień? Oczywiście, że pięknego płaszcza. I choć ten konkretny nie był szyty dla mnie i nawet nie mogłam go choćby na chwilę na siebie założyć, to jego szycie sprawiło mi naprawdę dużo frajdy.


Miałam okazję wykonać pierwsze, próbne przeszycie premierowego wykroju firmy Metry i Centymetry, która już lada chwila wprowadzi swoje wykroje do sprzedaży! 
A wtedy i Wy będziecie mogli uszyć swoją flauszową Polę!

Na początek - słów kilka o samym wykroju. I zacznę od jednego (jedynego) mankamentu - wydrukowanie i sklejenie ponad 60 kartek A4, zajęło mi sporo czasu. A dobrze wiecie, że wolę pojechać do drukarni i raz, dwa wydrukować wykrój na ploterze. Ale to tylko chwilowa niedogodność, bo z tego co wiem - będziecie mieli szansę kupić wykrój wydrukowany na dużym formacie. Uf!
To, co od pierwszego momentu najbardziej spodobało mi się w tym wykroju, to osobno przygotowane elementy na wierzchnią część płaszcza z flauszu i na podszewkę. 
Podszewka jest odpowiednio wyprofilowana i skrócona, na tyle dodany został zapas na zakładkę, aby swobodnie poruszać ramionami. Niestety nie znajdziecie tak dopracowanych elementów w Burdzie i umęczycie się chcąc je stworzyć na własną rękę. 


Duża ilość nacinków, które wyznaczają punkty styczne - sprawia, że niemożliwym jest pomylenie elementów wykroju, albo ich niedopasowanie. Na samej główce rękawa znajdziecie aż 6 nacinków!!! Sukces przy wszywaniu gwarantowany. I choć osobom początkującym może się wydawać, że płaszcz, to trudna rzecz do uszycia - z tym wykrojem i tutorialem od Metrów - na pewno poradzą sobie osoby, które niedawno zaczęły swoją przygodę z maszyną.

Urokowi Poli dodają detale: zaokrąglony kołnierzyk, patki z dużymi, wyróżniającymi się guzikami i kontrafałdy na przodzie i tyle płaszcza. Kontrafałd nie zaprasowałam do samego końca, aby sztywny flausz rozkładał się i unosił dół płaszcza.


Moja mała modelka, jak widać, była bardzo zadowolona ze swojego ubranka! I choć płaszczyk wydaje się elegancki to mała M. czuła się w nim swobodnie i spokojnie mogła brykać po placu zabaw. A po zabawie, pójść z mamą na spacer.


Let`s fly!


A czy Ty, tej jesieni, uszyłaś/łeś sobie (albo komuś) płaszcz?





wtorek, 3 października 2017

Premierowy płaszczyk od m+cm

Czy ktoś chce usłyszeć dobrą wiadomość? Bo mam jedną w zanadrzu!
14 października będę miała przyjemność poprowadzić warsztaty organizowane wspólnie z Akademia Dobrego Szycia oraz Metry i centymetry.
W trakcie zajęć, uszyjemy flauszowy,dziewczęcy, jesienny płaszczyk z PREMIEROWEGO wykroju stworzonego przez m+cm.
Ja wykrój już testowałam, a efekty możecie podziwiać na plakacie! Naprawdę warto przyjść i uszyć coś wyjątkowego dla córki, siostry, siostrzenicy, bratanicy albo wnuczki:)

Do zobaczenia!


środa, 16 sierpnia 2017

Moje wykroje: Penny

I oto jest! Kolejny post z serii „Moje wykroje”. Tym razem wzięłam na warsztat nowy wykrój Colette - piękną szmizjerkę, Penny!


Jak tylko zobaczyłam pierwsze zdjęcie z sesji promującej wykrój – kuleczki w mojej głowie dogoniły się w ciągu kilku sekund! Od pierwszego momentu wiedziałam jakich tkanin użyję i jak tę sukienkę wykończę. Dwa lata temu kupiłam w moim ulubionym sklepie cieniutki dżins, który tak bardzo mi się spodobał, że skusiłam się aż na trzy metry. I całe szczęście, bo to ilość, która w sam raz wystarczyła na moją sukienkę. Materiał w kolorowe kwadraciki, dostałam w prezencie od siostry i też jak większość tkanin w mojej kolekcji-czekał trzy lata na swoją kolej. Ale chyba było warto, prawda?
Tkaniny były więc punktem wyjściowym, do którego musiały dołączyć dodatki. Lubię bardzo etap planowania szytych przeze mnie rzeczy. Łączenie kolorów, wybieranie dodatków: guziki, nici do maszyny, nici do owerlocka, zatrzaski (które z namaszczeniem przyszywałam ręcznie do paska w talii). Właśnie dlatego lubię kiedy do wykroju dołączony jest rysunek techniczny, który pozwala mi na malowanie i sprawdzanie wybranych opcji. A do tego świetnie się sprawdza w segregatorze, w którym trzymam zbiór informacji o uszytych przeze mnie ubraniach.


Pewnie już zauważyliście, że przerzuciłam się na szycie nićmi firmy Gutermann,a do tego projektu zdecydowałam się dokupić ich specjalną wersję – do dziurek na guziki i ścieguozdobnego. No i muszę przyznać, że tak jak doceniam jakość ich standardowych nici, tak te wzbudziły we mnie zachwyt! Równa nić o grubym splocie sprawiła, że te dziurki na całkiem spore guziki, wyglądają idealnie! Mam nadzieję, że po wielokrotnym zapinaniu i odpinaniu będę mogła Wam powiedzieć to samo!


Ogromną uwagę przywiązuję do wyglądu moich ubrań wewnątrz, na lewej stronie. Smaczkiem, który z założenia miał być najważniejszym elementem tej sukienki, było to co w zasadzie niewidoczne. Ale szczerze przyznam, że nie musi być widoczne dla każdego, a mi i tak sprawi dziką satysfakcję i radość. Dlatego właśnie zdecydowałam się na użycie kontrastowego, kolorowego materiału na spodnią część kołnierzyka, wewnętrzną część stójki i karczka oraz obszycia pach i worki kieszeni. Do tego, pomyślałam, że fajnym uzupełnieniem tych kolorów będzie różowa nitka owerlocka (tak samo jak różowa nitka przy guzikach). No i niestety mało skromnie przyznam, ale to był strzał w 10! Po wykończeniu sukienki, powiesiłam ją na manekinie i przez dłuższą chwilę podziwiałam, myśląc, że równie dobrze mogłabym ją nosić na lewej stronie.



Jeśli natomiast chodzi o sam wykrój, to miałam okazję go kupić ciut taniej w promocji, która pojawiła się w sklepie Colette. To co jednak kosztowało tym razem trochę więcej niż wykrój, to wizyta w drukarni. Z racji tego, ze sukienka występuje w dwóch wersjach, a ja oczywiście założyłam, że w odpowiednim czasie kolejną też uszyję, to postanowiłam wydrukować obie. Sukienka ma bardzo dużo elementów, a wersja, którą szyłam ma też dół z półkola. Całość wykroju zajęła ponad cztery metry papieru o szerokości 90 cm i kosztowała 57 zł. Nie to, żebym się skarżyła-nadal uważam, że to wygodniejsza opcja niż sklejanie kartek A4, ale jedynie informuję zainteresowanych kupnem. Ach i żeby żądnej informacji nie ominąć! Ten wydruk który posiadam, to opcja nazwana „missess” i zawiera rozmiary od 0 do 16. W osobnym pliku, o nazwie „curvy” znajdziecie rozmiary od 18 do 26, więc osobno też trzeba je wydrukować.


Poza plikiem z elementami wykroju do wydruku, otrzymujecie również 40-stronicową instrukcję szycia. Znajdziecie w niej na początku szczegółowy opis sukienki, wraz z rysunkami technicznymi i wykazem wszystkich elementów wykroju. Jak zwykle, dobrze Wam radzę, porządnie przyłożyć się do mierzenia sylwetki i porównania wartości z tabelkami dołączonymi do Penny – szczególnie tej, w której podane są wymiary gotowej sukienki. Dzięki takiemu sprawdzeniu – uszyłam  sukienkę o rozmiar mniejszą niż wynikałoby z samych wymiarów ciała – i pasuje!
We wspomnianym pliku, znajdziecie również 20 stron instrukcji z rysunkami i opisami szycia krok po kroku. Dowiecie się np. jak zszyć zewnętrzny i wewnętrzny karczek „na tortille” (tak, żeby nie zostawić na zewnątrz żadnych surowych szwów), a jeśli wiecie jak to zrobić – znajdziecie informacje o szerokości zapasu na szew w poszczególnych miejscach. To co bardzo mi się spodobało w tej instrukcji-to dodatkowe informacje, podpowiedzi zawarte w kwadratach na dole strony. Po tym jak dowiecie się JAK wykonać daną czynność, w ramce doczytacie PO CO się to robi, albo znajdziecie odnośnik do strony Colette, na której zamieszczony został tutorial istotny dla tej sukienki. I to jest argument, który powinien Was przekonać do kupowania tego typu wykrojów przez Internet – możecie naprawdę w łatwy sposób poszerzać swoją wiedzę i rozwijać krawieckie umiejętności.


Nie wprowadzałam żadnych poprawek w tej sukience – talia leży w odpowiednim miejscu, zaszewki piersiowe też świetnie się układają. Warto zauważyć, że na poszczególnych elementach wykroju znajdziecie sporo nadrukowanych informacji, co ułatwia pracę. Bo poza tym, jaka to jest część, z której wersji sukienki, ile razy trzeba ją wyciąć, to ilość naniesionych nacinków, punktów stycznych naprawdę i robi wrażenie i daje poczucie pewności w trakcie szycia. Przetestowałam - wiem co mówię.


Sukienkę już przetestowałam i w wersji eleganckiej do obcasów i troszkę luźniej do sandałów i na rower. Naprawdę: kupujcie, drukujcie i szyjcie! Bo ta sukienka (wykrój) warta jest każdej złotówki i każdej minuty poświęconej jej przy maszynie!
A.

P.S. A jeśli macie ochotę przetestować wykroje Colette, to na stronie do pobrania (za darmo) jest bluzka Sorbetto





wtorek, 1 sierpnia 2017

Moje wykroje: ZADIE

Czy kupujecie wykroje przez Internet?
Nie? Dlaczego?
A jeśli tak – to jak często? Macie swoje ulubione firmy?

Ja regularnie wybieram się na zakupy „wykrojowe” w sklepach internetowych. Jeśli chcecie wiedzieć jakich – zajrzyjciedo tego posta.

W lipcu, kupiłam dwie nowe rzeczy – jedną z nich jest sukienka o wdzięcznym imieniu „ZADIE” od Tilly and the buttons. Już Wam chyba pisałam na FB, że to miłość od pierwszego wejrzenia? Tak było… Od pierwszego dnia kiedy pojawiła się w sklepie, tupała mi po głowie. Kiedy na blogach zaczęło się pojawiać więcej i więcej jej wersji, postanowiłam, że nie ma co się katować czyimś wykonaniem, tylko wziąć sprawy w swoje ręce. 



Oczywiście od początku wiedziałam, ze będzie to krótki rękawek, ale musiałam pomyśleć o połączeniu kolorów . Bo oczywiście ZADIE można uszyć całą z jednego materiału, ale najlepiej wygląda w połączeniu kilku kolorów lub wzorów. Taki mix pozwala maksymalnie wykorzystać walory pięknych cięć, którymi sukienka modeluje sylwetkę. Jedni wszystko połączą i zaplanują w głowie, a niektórym pomoże szkic modelu, na którym można zaplanować wygląd swojej sukienki. Możecie go pomalować, albo powycinać poszczególne elementy z materiału. Bardzo prosta opcja dodana do wykroju, a ile może ułatwić! I jaka zabawa!


Idealnie się w sumie złożyło, bo w lipcu miałam okazję pracować w warszawskim sklepie Metry i Centymetry z dzianinami (głównie). Wybrałam więc cienki, czarny singiel (1,5 m) i biały w czarne paski (0,5 m), którego użyłam na górną część sukienki. Wiem, ze nie jest to zbyt odkrywcze połączenie, ale będzie bardzo uniwersalne. Sukienka świetnie wygląda i do eleganckich butów i do białych conversów.


Wykrój ZADIE dostępny jest zarówno w formacie PDF i jak i wydrukowany, w pięknej oprawie. Z wiadomych przyczyn zdecydowałam się na ten pierwszy, a po dokonaniu opłaty, dostałam e-mail z linkiem do pobrania swojego pliku. Jeśli zdecydujecie się na zakup - zapiszcie go na komputerze i na dysku zewnętrznym. Dlaczego? Bo macie tylko 3 próby pobrania swojego wykroju. Niestety, akurat ten plik otrzymujecie w formacie A4 i same musicie sklejać kartki. Osobiście wolę jednak format A0, wizytę w drukarni i wszystko gotowe. Ale czego się nie robi dla takiej sukienki? Nie ma też co narzekać, bo kartek do sklejenia jest jedynie 35-a już zdarzało mi się łączyć 100. 


W osobnym pliku znajdziecie również dołączoną instrukcję szycia, a w niej najważniejsze informacje: mały słowniczek, podpowiedź dot. wyboru materiału, kilka wskazówek jak najlepiej go szyć, jak ułożyć poszczególne części na tkaninie, oraz zdjęcia, wraz z opisami, kolejnych  etapów szycia. Osoby, które już w swoim życiu miały okazję poszyć trochę dłużej i z czystym sumieniem mogą stwierdzić, że etap pt.: „początkujący” - mają już za sobą, jak najbardziej dadzą sobie  z tym opisem radę. Zwróćcie tylko koniecznie uwagę na wszystkie oznaczenia i nacinki! Niektóre części są bardzo do siebie podobne, można pomylić górę z dołem – dlatego przenieście na papier wszystkie możliwe informacje, żeby zaoszczędzić sobie późniejszego prucia😉 A Jeżeli ktoś nie będzie czuł się pewnie z doszywaniem kieszeni, czy wstawek bocznych – nie ma się czym przejmować! Autorka przygotowała dla Was sewalong: 10 postów, w których przeprowadza Was przez cały proces szycia z dużą ilością zdjęć i tekstu. Tak, wiem, że w języku angielskim, ale poza lekcją szycia, otrzymacie dodatkową lekcję języka!



I pewnie informacja, która ucieszy wiele z Was – całą sukienkę możecie uszyć bez użycia owerlocka! Oczywiście, że dzięki niemu będzie szybciej i estetyczniej, ale… Ale nie wszyscy mają owerlocka! Może jesteście na takim etapie, że nie chcecie  w niego inwestować, albo najzwyczajniej w świecie nie macie już na niego miejsca w domu. Często na warsztatach pytacie mnie czy da się szyć dzianiny na zwykłej maszynie-oczywiście, że się da! Niech tego przykładem będzie właśnie ta sukienka.
 I co? Wyszła świetnie! Użyłam igły do dzianin, ustawiłam odpowiedni ścieg i naprężenie, newralgiczne  miejsca wzmocniłam silikonową tasiemką i po 2 godzinach miałam kolejną, świetną sukienkę w swojej szafie.

Kiedy jednak już zasiądziecie do szycia ZADIE, poświęćcie chwilę czasu na wybranie odpowiedniego rozmiaru – zajrzyjcie do 4 wpisu sewalong, porządnie się zmierzcie i porównajcie swoje wymiary nie tylko z tabelą rozmiarów dodaną do wykroju, ale i tabeli z wymiarami gotowego ubrania. Bo odpowiednie dopasowanie w biuście i tuż pod nim (krój empire) będzie kluczem do sukcesu!


Ciekawa jestem czy ktoś z Was się skusi na zakup ZADIE? Czy kogoś zachęciłam? Dajcie koniecznie znać!
A już niedługo napiszę Wam o drugim lipcowym zakupie wykrojowym!

P.S. Sukienka idealnie nadaje się na rower, a kieszenie na wielkie skarby <3



poniedziałek, 17 lipca 2017

Dziś są Twoje urodziny!

Fifraku!
W kolejną rocznicę Twego „wydobycia” życzę Ci, żebyś miała dużo czasu! Dużo czasu na realizację swoich wszystkich pomysłów: zaczynając od wszelkiej maści kursów (introligatorstwa, czy posługiwania się krosnem tkackim albo koparką), aż po zaplanowane, szalone podróże kamperkiem po Alasce. Żebyś miała dużo czasu na robienie miłych, wełnianych kocyków i czytanie opasłych tomiszczy książek. A pomiędzy tymi wszystkimi zajęciami, żebyś miała czas na bycie najlepszą siostrą(och!ach!).
Sto lat!


Ja, aspirując do tego tytułu, postanowiłam uszyć siostrze kosmetyczkę, na „wzór” znalezionej przez nią, w jednym ze sklepów internetowych.
Po prostu miała to być kosmetyczka w kształcie worka na śpiwór, tylko odpowiednio duża, żeby nareszcie zmieściły się w niej wszystkie kosmetyki, które Ola zabiera ze sobą w podróże.



Oczywiście okazało się, że moje wyobrażenia o ilości rzeczy, które Ola faktycznie ze sobą zabiera, przerosły trochę rzeczywistość i do worka zmieszczą się jeszcze męskie kosmetyki. 
Ale lepiej tak, niż miałaby się znowu nie zmieścić w swoją nową kosmetyczkę, prawda?

Jeśli chodzi o wymiary worka, to średnica dna ma 24 cm, a wysokość - 29 cm. 



Wierzchnia część kosmetyczki, to kolorowa tkanina wodoodporna, natomiast jako "podszewki"( a zarazem usztywnienia) użyłam, także wodoodpornego, softshellu. Dzięki temu worek fajnie trzyma kształt, nawet kiedy jest całkowicie rozwinięty i pusty.
W środku doszyłam również małe kieszonki na higieniczne drobiazgi.



Poza swoim domyślnym zastosowaniem podróżnym, kosmetyczka może być również świetną ozdobą w łazience - postawiona na półce/pralce, wypełniona kosmetykami, doda uroku pomieszczeniu i pozwoli zachować porządek. 



A jeśli nie sprawdzi się jako kosmetyczka (bo będzie jednak zbyt duża ) na pewno zda egzamin jako worek na brudna bieliznę, wilgotne stroje kąpielowe, czy zużyte pieluchy.

To jak? Siadacie do maszyn i szyjecie sobie (albo siostrze) nową kosmetyczkę?:)

Agata




sobota, 17 czerwca 2017

Lipcowe warsztaty w Akademii Dobrego Szycia

Drodzy,
zbliżają się wakacje - ciepły czas letniego rozluźnienia w pracy i w domu (bo dzieci na wywczasie, bo studia i szkoła w zawieszeniu, bo w firmie wszyscy się urlopują i nastał sezon ogórkowy), może warto  pomyśleć o wypełnieniu go twórczymi zajęciami i realizacją planów, na które w pozostałej części roku nie ma czasu? 
Jeśli tak, to zapraszam Was na moje weekendowe warsztaty w Akademii Dobrego Szycia!




Mam nadzieję, że do zobaczenia!

A już niedługo powiem Wam, co w Akademii planujemy na sierpień!

A.






środa, 24 maja 2017

Po nitce do szpulki

Czy zwracacie uwagę na to co jecie? Na skład i wartości odżywcze? 
Czy kupując ubrania (bo akurat Wam się maszyna popsuła;) sprawdzacie metkę? Co to za tkanina, gdzie ubranie zostało wyprodukowane? 
A czy wybierając szampon do włosów, czytacie etykietę, aby sprawdzić czy zawiera on parabeny, silikon, SLS? 

Trudne pytania i odpowiedzi;)
A możemy je odnieść również do szycia.
Dla mnie osobiście, szycie ma sens tylko wtedy, kiedy zwracam uwagę na wszystkie jego elementy. Zaczynając od zakupu dobrej jakości tkaniny - zawsze przed zakupem muszę jej dotknąć, sprawdzić splot, dowiedzieć się jaka jest gramatura, gdzie tkanina została wyprodukowana, jak się układa i czy aby na pewno pasuje do mojego projektu. Zawsze kupuję najlepsze zamki - szkoda byłoby mojej ciężkiej pracy, gdyby się okazało, że po dwóch wyjściach i jednym praniu, musiałabym go wymienić.Nigdy nie pomijam etapu podklejania wymagających tego elementów. Ogromną wagę przykładam do wykończenia lewej strony - musi być dopracowana równie starannie, jak prawa strona!
Takie ubrania to nie tylko ogromna satysfakcja, ale też poczucie, że właśnie to odróżnia moje projekty od zalewu "bylejakości" w sieciówkach.

Ale żadne moje ubranie nie powstałoby bez najważniejszego!
Bez nici, ani rusz!
I tak oto, dziewczyny z Outletu Tkanin, znając moje upodobania, wręczyły mi podczas ostatniej wizyty pudełeczko ze szpulkami nici firmy Gütermann, abym mogła się z nimi bliżej zapoznać.


Ach, jak człowiek szybko przyzwyczaja się do tego, co dobre. 
Na pierwszy rzut oka i pierwsze dotknięcie, nawet bez bezpośredniego porównania, widać, że są to artykuły wysokiej jakości. Na samym nawoju możemy dostrzec jak równe, cienkie i "niezmechacone" są to nici. 100%  poliestrowe, możemy ich używać nawet do cieniutkiej igły 60-tki, bardzo mocne (wczoraj spędziłam pół dnia na rozrywaniu nici różnych firm;),a jak już wspomniałam są też idealnie równe, więc doskonale będą się nadawały do stębnowania np. koszuli i robienia dziurek na guziki.
Jeśli mielibyście ochotę trochę zgłębić temat, jakim są nici (bo uwierzcie, jest o czym czytać!), to podsyłam ciekawe linki tu i tu.


Wiem, że mistrzem fotografii nie jestem, ale mam nadzieję, że uda Wam się na tym zdjęciu dostrzec różnicę między nićmi. A jeśli się nie uda, to skorzystajcie z promocji Outletu - do zakupów powyżej 150 zł, dziewczyny dorzucają próbkę nici - opakowaną jak próbka najlepszych perfum od projektanta.
 Gütermann wie, jak zrobić wrażenie na szyjących kobietach <3

Aby nie być gołosłowną - siadam do maszyny i za kilka dni pochwalę się Wam do czego użyłam nici i jakie są tego efekty!

Ale,ale! 
Jeszcze na koniec, mała ciekawostka! 
Nigdy nie wyrzucajcie szpulek po zużytej nici Gütermann!
Dlaczego? 
Jeśli pociągniecie za jedną z zaślepek (jak na zdjęciu), okaże się, że to idealny schowek na igły!



A.

czwartek, 27 kwietnia 2017

Uszyj dziecku...

Drogie Mamy/Babcie/Ciocie/Siostry/Koleżanki*,
jeśli tylko macie ochotę nauczyć się jak szyć ubranka dla najmłodszych, to zapraszam Was do Akademia Dobrego Szycia na kurs "Uszyj dziecku..."! Podczas 18-stu godzin zajęć, które poprowadzę,możecie stworzyć dla nich piękne, kolorowe, dzianinowe wdzianka 

<3
*niepotrzebne skreślić




niedziela, 9 kwietnia 2017

Zajęcze uszy

Już za kilka dni Wielkanoc – idealny czas na stworzenie kilku ozdób do mieszkania lub niewielkich prezentów dla najbliższych. Dlatego stworzyłam dla Was poniższy tutorial, aby pokierować tych, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z szyciem i zainspirować tych bardziej zaawansowanych.

Woreczki z zajęczymi uszami spełnią się idealnie jako ozdoba na stole albo oknie, ale mogą też wzbogacić czekoladowe niespodzianki, którymi się nawzajem obdarowujemy 😊
Spróbujecie?

Czego potrzebujemy?
– wykroju zajęczych uszu i woreczka, do ściągnięcia TUTAJ
– bawełny w dwóch kolorach/wzorach: na woreczek wystarczy tłusta ćwiartka, a na uszy skrawek materiału
– tasiemki
– nitów oczkowych (opcjonalnie)
– nożyczek lub maty samogojącej i noża krążkowego
– znikającego pisaka do tkanin
– linijki/miarki


Wycinamy 4 prostokąty na woreczek – 2 będą nam potrzebne na część wierzchnią i dwa na wewnętrzną. Możecie skorzystać z naszego wykroju, lub samodzielnie wyciąć części o wymiarach    15 x 20 cm.


Z drugiej tkaniny – kolorowej, kontrastującej (ale pasującej😉) będziemy wycinać 4 części na uszy. Pamiętajcie tylko o podklejeniu tkaniny flizeliną, żeby nie wyszedł nam Kłapouchy zamiast wesołego zająca 😉.


Zasiadamy do maszyny i zabieramy się za zszywanie poszczególnych części. Układamy je wszystkie prawą stroną do prawej.
Uszy przeszywamy tak, aby na dole zostawić otwór do wywinięcia ich na prawą stronę. Zanim to jednak nastąpi, możecie przyciąć zapas na szew o połowę, a na górze zrobić to jak najbliżej szwu, żeby wierzchołek ucha po wywinięciu odpowiednio się układał.
Prostokąty na woreczek również układamy prawą stroną do prawej, a następnie zszywamy – ale tylko 3 boki. Czwarty, górny, zostaje otwarty jako wlot woreczka. W części, która będzie podszewką zostawiamy również kilka centymetrów otworu w dolnej części, aby po zszyciu móc woreczek wywrócić na prawą stronę (na zdjęciu zaznaczone strzałką). Docinamy zapas tkaniny przy kątach, aby móc je precyzyjnie wywinąć. Jeśli chcecie, żeby rogi dobrze wyglądały na prawej stronie i nie zaokrąglały się – zróbcie kilkumilimetrowe przeszycie, przechodzące dokładnie przez wierzchołek szwu łączącego części woreczka (na zdjęciu zaznaczone kółeczkiem).



Kolejny krok, to zamontowanie oczka nitowego w wierzchniej części. Pamiętajcie, ze oczko musi być zamontowane równo na środku i oczywiście poniżej zapasu na szew, abyśmy mogli swobodnie połączyć część wierzchnią z podszewką. Jeśli nie posiadacie oczek nitowych, możecie uszyć dziurkę na guzik. Kiedy będziemy już mieli odpowiedni wlot na tasiemkę, wkładamy woreczki jeden w drugi – prawą stroną do prawej.


Zanim przejdziemy do połączenia obu części, układamy między nimi zajęcze uszy, wierzchołkami do dołu.


Upinamy ze sobą części woreczka mając pewność, że boczne szwy się spotkają, a uszy są równo ułożone.
Po przeszyciu, rozciągnięty woreczek powinien wyglądać jak na zdjęciu poniżej.



Woreczek wywijamy na prawą stronę, prasujemy i zaszywamy dziurę. Na zdjęciu, miejsce zaznaczone strzałką.


Część ze zszytym dołem układamy równo w środku części wierzchniej, prasujemy, a następnie stębnujemy poniżej oczka nitowego, aby stworzyć tunel na tasiemkę (zaznaczone strzałką na zdjęciu). Jeśli używacie tasiemki syntetycznej – delikatnie przypalcie jej brzegi, aby się nie pruła.


I to by było na tyle! Woreczek gotowy, możecie go wypełnić słodyczami i sprawić radość swoim bliskim😊.



FOTO: UrbaniZen


piątek, 7 kwietnia 2017

Wiosna na ścianie

Wraz z nadejściem wiosny, postanowiłam zmienić ozdoby na ścianach w Akademii Dobrego Szycia. Zaczęłam od tej najważniejszej, którą widzą wszyscy wchodzący do pracowni... i żeby nie było wątpliwości co tam robimy - pojawił się słoneczny napis SZYJEMY <3 



Każdy z Was może sam stworzyć taką ozdobę do swojego domu:) 
Czego potrzebujecie?

-trochę wolnego czasu,
-ciut więcej cierpliwości,
-kolorowych tkanin (i flizeliny do usztywnienia),
-ramek, które Wam wpadną w oko (te w naszej pracowni pochodzą z IKEI),
-szablonów literek (chyba, ze Wasze zdolności pozwolą Wam na samodzielne ich narysowanie;) ,
-kleju, może być zwykły szkolny, może być też klej do tkanin.

To jak? Spróbujecie?:)
A.