Czy kupujecie wykroje przez Internet?
Nie? Dlaczego?
A jeśli tak – to jak często? Macie swoje ulubione firmy?
Ja regularnie wybieram się na zakupy „wykrojowe” w sklepach
internetowych. Jeśli chcecie wiedzieć jakich – zajrzyjciedo tego posta.
W lipcu, kupiłam dwie nowe rzeczy – jedną z nich jest
sukienka o wdzięcznym imieniu „ZADIE” od Tilly and the buttons. Już Wam chyba pisałam na FB, że to miłość od pierwszego
wejrzenia? Tak było… Od pierwszego dnia kiedy pojawiła się w sklepie, tupała mi
po głowie. Kiedy na blogach zaczęło się pojawiać więcej i więcej jej wersji,
postanowiłam, że nie ma co się katować czyimś wykonaniem, tylko wziąć sprawy w
swoje ręce.
Oczywiście od początku wiedziałam, ze będzie to krótki
rękawek, ale musiałam pomyśleć o połączeniu kolorów . Bo oczywiście ZADIE można
uszyć całą z jednego materiału, ale najlepiej wygląda w połączeniu kilku
kolorów lub wzorów. Taki mix pozwala maksymalnie wykorzystać walory pięknych
cięć, którymi sukienka modeluje sylwetkę. Jedni wszystko połączą i zaplanują w
głowie, a niektórym pomoże szkic modelu, na którym można zaplanować wygląd
swojej sukienki. Możecie go pomalować, albo powycinać poszczególne elementy z
materiału. Bardzo prosta opcja dodana do wykroju, a ile może ułatwić! I jaka
zabawa!
Idealnie się w sumie złożyło, bo w lipcu miałam okazję
pracować w warszawskim sklepie Metry i Centymetry z dzianinami (głównie). Wybrałam więc cienki, czarny singiel
(1,5 m) i biały w czarne paski (0,5 m), którego użyłam na górną część sukienki.
Wiem, ze nie jest to zbyt odkrywcze połączenie, ale będzie bardzo uniwersalne.
Sukienka świetnie wygląda i do eleganckich butów i do białych conversów.
Wykrój ZADIE
dostępny jest zarówno w formacie PDF i jak i wydrukowany, w pięknej oprawie. Z
wiadomych przyczyn zdecydowałam się na ten pierwszy, a po dokonaniu opłaty, dostałam
e-mail z linkiem do pobrania swojego pliku. Jeśli zdecydujecie się na zakup - zapiszcie
go na komputerze i na dysku zewnętrznym. Dlaczego? Bo macie tylko 3 próby
pobrania swojego wykroju. Niestety, akurat ten plik otrzymujecie w formacie A4 i same
musicie sklejać kartki. Osobiście wolę jednak format A0, wizytę w drukarni i
wszystko gotowe. Ale czego się nie robi dla takiej sukienki? Nie ma też co
narzekać, bo kartek do sklejenia jest jedynie 35-a już zdarzało mi się łączyć
100.
W osobnym pliku
znajdziecie również dołączoną instrukcję szycia, a w niej najważniejsze informacje:
mały słowniczek, podpowiedź dot. wyboru materiału, kilka wskazówek jak
najlepiej go szyć, jak ułożyć poszczególne części na tkaninie, oraz zdjęcia, wraz
z opisami, kolejnych etapów szycia. Osoby,
które już w swoim życiu miały okazję poszyć trochę dłużej i z czystym sumieniem
mogą stwierdzić, że etap pt.: „początkujący” - mają już za sobą, jak najbardziej
dadzą sobie z tym opisem radę. Zwróćcie
tylko koniecznie uwagę na wszystkie oznaczenia i nacinki! Niektóre części są
bardzo do siebie podobne, można pomylić górę z dołem – dlatego przenieście na
papier wszystkie możliwe informacje, żeby zaoszczędzić sobie późniejszego
prucia😉 A Jeżeli ktoś nie będzie czuł się
pewnie z doszywaniem kieszeni, czy wstawek bocznych – nie ma się czym
przejmować! Autorka przygotowała dla Was sewalong: 10 postów, w których przeprowadza
Was przez cały proces szycia z dużą ilością zdjęć i tekstu. Tak, wiem, że w
języku angielskim, ale poza lekcją szycia, otrzymacie dodatkową lekcję języka!
I pewnie
informacja, która ucieszy wiele z Was – całą sukienkę możecie uszyć bez użycia
owerlocka! Oczywiście, że dzięki niemu będzie szybciej i estetyczniej, ale… Ale
nie wszyscy mają owerlocka! Może jesteście na takim etapie, że nie chcecie w niego inwestować, albo najzwyczajniej w
świecie nie macie już na niego miejsca w domu. Często na warsztatach pytacie
mnie czy da się szyć dzianiny na zwykłej maszynie-oczywiście, że się da! Niech tego przykładem będzie właśnie ta sukienka.
I co? Wyszła
świetnie! Użyłam igły do dzianin, ustawiłam odpowiedni ścieg i naprężenie,
newralgiczne miejsca wzmocniłam
silikonową tasiemką i po 2 godzinach miałam kolejną, świetną sukienkę w swojej
szafie.
Kiedy jednak
już zasiądziecie do szycia ZADIE, poświęćcie chwilę czasu na wybranie
odpowiedniego rozmiaru – zajrzyjcie do 4 wpisu sewalong, porządnie się
zmierzcie i porównajcie swoje wymiary nie tylko z tabelą rozmiarów dodaną do
wykroju, ale i tabeli z wymiarami gotowego ubrania. Bo odpowiednie dopasowanie w
biuście i tuż pod nim (krój empire) będzie kluczem do sukcesu!
Ciekawa
jestem czy ktoś z Was się skusi na zakup ZADIE? Czy kogoś zachęciłam? Dajcie
koniecznie znać!
A już
niedługo napiszę Wam o drugim lipcowym zakupie wykrojowym!
Cześć,
OdpowiedzUsuńGdy kupujesz wykroje, to pasują na Ciebie? Kilka razy próbowałam coś uszyć z gotowych wykrojów i nigdy nie pasowało. Dopiero wykroje, które sama zaczęłam tworzyć były idealnie dopasowane do mojej figury.
Pozdrawiam
Kasia
Kasiu, a z jakich gotowych wykrojów korzystałaś? Bo jeżeli chodzi o gazety (w szczególności Burdę), to fakt - jest niewiele rzeczy przy których nie musiałam wprowadzić poprawek.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi natomiast o małe firmy zajmujące się konstrukcją, takie właśnie jak Colette, Tilly and the buttons czy Hey June - gwarantuję Ci, że będą to wykroje dopracowane w najwyższym stopniu. Owszem, może się zdarzyć, że będziesz musiała wprowadzić niewielkie poprawki - poprawić zaszewkę piersiową, albo coś skrócić, czy wydłużyć. Ciało każdej z nas jest przecież zupełnie inaczej zbudowane, wymaga odpowiedniego dopasowania. Nigdy też nie oczekuję od wykroju, że będzie leżał idealnie... zawsze najpierw robię próbne przeszycie, sprawdzam, poprawiam jeśli trzeba. Teraz właśnie zajęłam się moim drugim, lipcowym wykrojem - Penny od Colette i już wiem, że góra bez żadnych poprawek leży świetnie-nawet zaszewki piersiowe są idealnie wyznaczone:)
Dlatego też pomyślałam, ze skoro już kupuję wykroje w różnych firmach-warto byłoby zacząć je opisywać. Bo wiem, że wydać kilkanaście euro, a potem się wściekać, że wszystko przygotowane jest do bani, to nie jest najprzyjemniejsza wizja;) Także...stay tuned;)
Właśnie z Collete był mój pierwszy gotowy wykrój i mimo wybrania wersji w moim rozmiarze, to okazało się, że bluzka była o prawie 10 cm za szeroka w ramionach. Sama w to nie wierzyłam, więc jeszcze raz sprawdziłam czy wybrałam dobry rozmiar i owszem, rozmiar na mój biust (który wcale nie jest duży) miał tak wielkie ramiona.
UsuńTo był moment w którym zdecydowałam się nauczyć samodzielnie konstruować. I choć czasem dalej korzystam z gotowych wykrojów, to teraz przynajmniej dobrze umiem je pod siebie zmodyfikować.
Pozdrawiam,
Kasia
To, że najlepiej dopasowany wykrój, to ten własnoręcznie zrobiony-nie ulega wątpliwości! Ja przyznam, że do tej pory nie miałam takich problemów (i tak jak napisałam w tekście - dobrze sprawdzić tabelę wymiarów GOTOWEGO ubrania;) Pochwal się w takim razie swoją konstrukcją!
UsuńCześć,
UsuńTo masz bardzo fajnie :) z resztą widać po efektach szycia, że Twoje dzieła są super.
Konstrukcjami będę się chwalić na swoim blogu. W miarę wolnego czasu chciałbym zrobić dokładny kurs od dokładnego mierzenia po tworzenie podstawowych wykrojów czy sposobów ich modyfikacji. Ale to pewnie gdzie na jesień dopiero do tego dojdę.
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejne Twoje dzieła.
Pozdrawiam,
Kasia
Ja ciągle nie jestem przekonana do kupowania wykrojów, kiedy mam całą dłuuuuugą półkę gazet z wykrojami. A budowę ciała mam bardzo przeciętną i zazwyczaj one na mnie pasują bez większych kombinacji. Chociaż Anna Dress była genialna :D Powyższa sukienka również wygląda zachęcająco. Kurde, jeszcze przez Ciebie ją kupię... Bo takiego zwyklaka, z tymi kieszeniami, to mogłabym mieć... Niedobra Ty! :P
OdpowiedzUsuńWiesz, to jest tak jak z materiałami. Mam ich setki metrów, mogę z nich uszyć wszystko... ale zawsze w sklepie znajdzie się jeszcze coś wartego kupieni:D A w sklepie Tilly masz akurat 20% zniżki:P I szykuj się... bo ja właśnie szykuję opis kolejnego, nowego wykroju... jest boski <3
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń