Muszę! No po prostu muszę napisać kilka słów o tegorocznych
Oscarach! To oczywiste, że kocham kino! Już ósmy raz z rzędu zarywam noc, aby
móc obejrzeć nagrody przyznawane przez Akademię. Najpierw przez kilka miesięcy
oglądając filmy w kinie wybieram swoje ulubione postaci, filmy, reżyserów,
muzykę-a potem patrzę jak triumfują w Dolby Theatre. Ale na tym blogu chciałabym
napisać słów kilka o efekcie ubocznym tej wyjątkowej nocy – o czerwonym
dywanie, wielkim święcie mody!
Podoba mi się nasilająca się od kilku już lat tendencja,
która sprawia że to nie obszerność sukienki czy długość trenu świadczy o jej
pięknie. Ważne są proste, minimalistyczne kroje, które podkreśla niebanalny
kolor i wyjątkowe dodatki w postaci biżuterii, torebek i butów. Choć tak wiele
kreacji pojawiło się na czerwonym dywanie dzisiejszej nocy, chciałabym pokazać
Wam pięć moich faworytek.
Cate Blanchett, Armani Prive
Jej kreacja należy do tych, które wzbudzają
skrajne emocje-albo ją pokochamy, albo znienawidzimy. Ja jestem absolutnie na
tak! Niezwykły, zimny kolor, który bardzo pasuje do cery Cate i dodaje je
trochę wzniosłości w stylu Królowej Śniegu. Piękny dekolt, wyjątkowa
bransoletka i ozdobne kwiaty wykonane z piórek – nie do końca minimalistycznie,
ale tylko taka aktorka jest w stanie udźwignąć taką kreację i sprawić, aby była
najpiękniejszą tego wieczoru.
Margot Robbie, DVF
Choć nie była w tym roku nominowana, Margot miała
kreację godną samego Oscara. Złota suknia o strukturze skóry węża, mocno
zaznaczone ramiona i piękna linia bardzo głębokiego dekoltu. Prosta forma
idealnie podkreśla wszystkie atuty aktorki, a mały „twist” tuż pod dekoltem,
przyciąga wzrok do pięknie zarysowanej talii. Ale przecież suknie Diane von
Furstenberg zawsze były niesamowicie kobiece.
Naomi Watts, Armani
Suknię Naomi zobaczyłam jeszcze przed jej
przybyciem na czerwony dywan. Na instagramie pokazała zdjęcie ze swoim mężem,
którym jest Liev Schreiber – to jedna z moich ulubionych par Hollywood, choć
tak bardzie „nieHollywoodzka”. Komentatorka E! w studio powiedziała, że w
Oscarowy poranek Naomi miała dwie suknie do wyboru, jednak podjąć decyzję
pozwoliła swojemu mężowi. Ten wieczór należał do niego, to jego film miał
szansę zdobyć statuetkę za najlepszy film roku (i jak się okazało-zdobył!), to
ona miała być jego wsparciem. Przyznam, że gust Lieva bardzo jest zbliżony do
mojego
Naomi wyglądała olśniewająco w tej prostej w formie sukni, która mieniła się
kolorami nieba. Bo o sukcesie tej kreacji zadecydowało właśnie połączenie kolorów, a
nie jej krój czy faktura tkaniny. Okazały naszyjnik, który wraz z fryzurą
przypomina mi trochę gwiazdy starego Hollywood. I jeszcze jedna uwaga, choć
zupełnie nie jest powiązana z szyciem, z modą. Czy widzicie jak piękne,
naturalne Naomi ma zmarszczki? Jakoś w nawale wszystkich ostrzykiwanych
botoksem aktorek, to zdjęcie mnie rozczula.
Rooney Mara, Givenchy
Rooney jest dla mnie trochę taką kobietą
zagadką. Posągowa , ze wzrokiem utkwionym gdzieś daleko, w miejscu dla mnie
niedostępnym. Z jednej strony wydaje się być tak delikatna, a z drugiej strony
myślę o niej jako o silnej kobiecie. Ta cała kreacja podkreśla wszystkie jej cechy. Piękna, delikatna suknia-ale z małym pazurem w postaci wycięcia na brzuchu.
Wszystkie elementy-wstawki na biodrach, mankiety przy rękawach i
guziki na przodzie, podkreślają jak niestandardowa jest ta kreacja. Fryzura i mocny kolor na ustach przywodzą mi na myśl odważną wojowniczkę, ale to
spojrzenie… jest delikatne i odpływa w zupełnie inne miejsce.
Saoirse Ronan, Calvin Klein
Przyznam, że bardzo mnie zaskoczyła ta
kreacja. Biorąc pod uwagę jej delikatną urodę, wiecznie rozmarzone oczy, spodziewałam
się czegoś w pastelowych kolorach, bardzo zwiewnego i romantycznego. Jednak Saoirse pokazała się w sukni mocno
podkreślającej talię, z głębokim dekoltem z przodu i jeszcze głębszym na
plecach. Sposób przyszywania cekinów do dołu kreacji, nieodparcie przypomina mi
technikę, którą posłużył się Van Gogh malując niebo w „Gwieździstej nocy”.
Głęboki odcień szmaragdu idealnie komponował się z jej makijażem, a dwa
odmienne kolczyki były fajnym sposobem na puszczenie do widzów oczka. Ci,
którym nie podobała się kreacja, zarzucali Saoirse, że wygląda jak Mała Syrenka
– ale kto nie kochał Arielki?;)
A Wy? Macie swoje faworytki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz