Przyznaję, że nie są to akcesoria pierwszej potrzeby.
Przyznaję również, że długi czas bez nich szyłam i ubrania też powstawały.
Jednak od momentu kiedy pojawiły się w moim kąciku krawieckim-nie potrafię się
bez nich obejść. Bo nie tylko ułatwiają mi samo szycie, ale jakby nie było-mają
też wypływ na jakość ubrań, które tworzę.
1. PRASULCE
Zanim je kupiłam, prasowałam wszystkie newralgiczne miejsca,
naciągając tkaninę na brzegi deski – Beata Andres w swojej pracowni , wbiła mi do głowy jak ważne jest nadanie kształtu wszelkim
cięciom w trakcie prasowania! Ale to na
stronie Craftsy pierwszy
raz zobaczyłam jak Alison Smith zaprasowuje zaszewkę piersiową na „tailor’s
ham” . A kiedy skończyła, szybciej zabiło mi serce, bo zaszewka miała idealnie
zaokrąglony kształt <3 Od tego momentu, spać po nocach nie mogłam, aż do
dnia kiedy po długiej podróży (bo aż z Anglii-dziękuję Natka) wreszcie
do mnie dotarły! Ja wiem, że na desce da się zrobić wszystko, ale jeśli mam
szansę na ułatwienie sobie szycia/życia - to z niej korzystam! Zaszewki
piersiowe? Perfekcyjnie zaprasowane! Szwy rękawów? Idealnie rozprasowane! A
przecież nie od dziś wiadomo, że umiejętne prasowanie uszytych ubrań, to jeden
z najważniejszych elementów profesjonalnego krawiectwa
2. NAKŁADKA NA ŻELAZKO
Nie ma szycia bez żelazka! Po prostu nie ma… Tkaniny trzeba
prasować, potem w trakcie szycia ciągle coś rozprasowujemy, zaprasowujemy albo naprasowujemy.
I tak każdego dnia J
Dlatego nakładka jest w moim przypadku niezbędna! Niestety, zanim założyłam ją
na żelazko, kilka razy zdarzyło mi się przypalić klej z kamelówki do stopy-a
raz nawet tego nie zauważyłam i został ślad na jednej z ulubionych koszul
mojego męża, kremowej na dodatek L
Poza tym, że nakładka chroni samo urządzenie, to chroni też materiały przed
wybłyszczaniem-dzięki niej możecie zapomnieć o prasowaniu przez ściereczkę czy
też kawałek jedwabnej organzy! Kolejne ułatwienie do kolekcji!
3. STOJAK NA NICI
Jak widzicie na zdjęciu, w mojej maszynie zupełnie nie mam
szans zainstalować dużej szpulki. I choć mam całkiem spory wybór kolorowych
nici na mniejszych szpulkach, to czasami naprawdę potrzeba mi tych w większej
wersji. Na dodatek-są bardziej ekonomiczne J Jak ktoś ma ochotę, sam może taki stojak
wykonać-kawałek drewna i drutu powinny sprawę załatwić!
4. MANEKIN
Manekin jest ze mną już kilka lat. Przeżył trochę
przeprowadzek, notoryczne zmiany rozmiaru, zaczepki mojego kota, a nawet jakiś
upadek! I muszę przyznać, że jak na kawałek plastiku to jest w całkiem niezłej
kondycji. Dostałam go jeszcze kiedy szycie nie było żadnym priorytetem,
wyciągałam maszynę od czasu do czasu, żeby uszyć jakąś prostą sukienkę. Ale
kiedy już stanął w moim mieszkaniu okazało się, o ile łatwiej jest coś upiąć,
zaznaczyć, dostrzec i poprawić błędy, kiedy nie trzeba się samemu gimnastykować
przed lustrem. Najbardziej przydatny jest w momencie, kiedy mam już wykrojone
wszystkie elementy i je na nim upinam. Wtedy się okazuje, czy wszystko pasuje:
materiał do formy, forma do materiału i obie te rzeczy do mojej sylwetki.
5. NOŻYCZKI DO HAFTU
Nożyczki do haftu-narzędzie wielofunkcyjne, które mam cały
czas pod ręką! Czasami służą za prujkę, czasami za górny transport w maszynie,
czasami za śrubokręt ale też czasami zdarzy się nimi coś uciąć J
Niby lubię gadżety, ale w trakcie szycia staram się ograniczyć rzeczy na blacie
do minimum. Dlatego po mojej prawej leży jedynie mydelniczka ze szpilkami i
właśnie te malutkie nożyczki, którymi wspomagam się w każdy możliwy sposób.
Uwielbiam je za to, że mają stosunkowo długie i cienkie ostrze-nawet w
najbardziej ciasnym szwie, w najgorszej dzianinie, prucie to przyjemność J
A Wy? Macie swoje ulubione akcesoria?
A.