Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nakładka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nakładka. Pokaż wszystkie posty

piątek, 22 stycznia 2016

TOP 5 moich ulubionych akcesoriów krawieckich


Czy da się bez nich szyć? Pewnie, że się da! Tylko po co?:)


Przyznaję, że nie są to akcesoria pierwszej potrzeby. Przyznaję również, że długi czas bez nich szyłam i ubrania też powstawały. Jednak od momentu kiedy pojawiły się w moim kąciku krawieckim-nie potrafię się bez nich obejść. Bo nie tylko ułatwiają mi samo szycie, ale jakby nie było-mają też wypływ na jakość ubrań, które tworzę.


1. PRASULCE

Zanim je kupiłam, prasowałam wszystkie newralgiczne miejsca, naciągając tkaninę na brzegi deski – Beata Andres w swojej pracowni , wbiła mi do głowy jak ważne jest nadanie kształtu wszelkim cięciom w trakcie prasowania! Ale to na stronie Craftsy pierwszy raz zobaczyłam jak Alison Smith zaprasowuje zaszewkę piersiową na „tailor’s ham” . A kiedy skończyła, szybciej zabiło mi serce, bo zaszewka miała idealnie zaokrąglony kształt <3 Od tego momentu, spać po nocach nie mogłam, aż do dnia kiedy po długiej podróży (bo aż z Anglii-dziękuję Natka) wreszcie do mnie dotarły! Ja wiem, że na desce da się zrobić wszystko, ale jeśli mam szansę na ułatwienie sobie szycia/życia - to z niej korzystam! Zaszewki piersiowe? Perfekcyjnie zaprasowane! Szwy rękawów? Idealnie rozprasowane! A przecież nie od dziś wiadomo, że umiejętne prasowanie uszytych ubrań, to jeden z najważniejszych elementów profesjonalnego krawiectwa



2. NAKŁADKA NA ŻELAZKO

Nie ma szycia bez żelazka! Po prostu nie ma… Tkaniny trzeba prasować, potem w trakcie szycia ciągle coś rozprasowujemy, zaprasowujemy albo naprasowujemy. I tak każdego dnia J Dlatego nakładka jest w moim przypadku niezbędna! Niestety, zanim założyłam ją na żelazko, kilka razy zdarzyło mi się przypalić klej z kamelówki do stopy-a raz nawet tego nie zauważyłam i został ślad na jednej z ulubionych koszul mojego męża, kremowej na dodatek L Poza tym, że nakładka chroni samo urządzenie, to chroni też materiały przed wybłyszczaniem-dzięki niej możecie zapomnieć o prasowaniu przez ściereczkę czy też kawałek jedwabnej organzy! Kolejne ułatwienie do kolekcji!



3. STOJAK NA NICI

Jak widzicie na zdjęciu, w mojej maszynie zupełnie nie mam szans zainstalować dużej szpulki. I choć mam całkiem spory wybór kolorowych nici na mniejszych szpulkach, to czasami naprawdę potrzeba mi tych w większej wersji. Na dodatek-są bardziej ekonomiczne J Jak ktoś ma ochotę, sam może taki stojak wykonać-kawałek drewna i drutu powinny sprawę załatwić!




4. MANEKIN

Manekin jest ze mną już kilka lat. Przeżył trochę przeprowadzek, notoryczne zmiany rozmiaru, zaczepki mojego kota, a nawet jakiś upadek! I muszę przyznać, że jak na kawałek plastiku to jest w całkiem niezłej kondycji. Dostałam go jeszcze kiedy szycie nie było żadnym priorytetem, wyciągałam maszynę od czasu do czasu, żeby uszyć jakąś prostą sukienkę. Ale kiedy już stanął w moim mieszkaniu okazało się, o ile łatwiej jest coś upiąć, zaznaczyć, dostrzec i poprawić błędy, kiedy nie trzeba się samemu gimnastykować przed lustrem. Najbardziej przydatny jest w momencie, kiedy mam już wykrojone wszystkie elementy i je na nim upinam. Wtedy się okazuje, czy wszystko pasuje: materiał do formy, forma do materiału i obie te rzeczy do mojej sylwetki.


5. NOŻYCZKI DO HAFTU

Nożyczki do haftu-narzędzie wielofunkcyjne, które mam cały czas pod ręką! Czasami służą za prujkę, czasami za górny transport w maszynie, czasami za śrubokręt ale też czasami zdarzy się nimi coś uciąć J Niby lubię gadżety, ale w trakcie szycia staram się ograniczyć rzeczy na blacie do minimum. Dlatego po mojej prawej leży jedynie mydelniczka ze szpilkami i właśnie te malutkie nożyczki, którymi wspomagam się w każdy możliwy sposób. Uwielbiam je za to, że mają stosunkowo długie i cienkie ostrze-nawet w najbardziej ciasnym szwie, w najgorszej dzianinie, prucie to przyjemność J



A Wy? Macie swoje ulubione akcesoria?

A.