Właśnie minęły dwa lata mojej miłości i współpracy z Janome
Skyline S5. Poznałyśmy się już chyba na tyle, że mogę spokojnie napisać o niej
kilka słów.
To była miłość od pierwszego wejrzenia, która przez bardzo
krótką chwilę powiozła mnie wyboistą drogą, ale zakończyła się happy endem!:)
Skoro ma to być historia o miłości, zacznijmy od początku…
Skyline pierwszy raz zobaczyłam 7 stycznia 2015, w nieistniejącym już niestety
sklepie, Materialistki. To było jak grom z jasnego nieba;) Po powrocie do domu
zaczęłam szperać na stronach producenta i amerykańskich sklepów z maszynami,
które wystawiały swoje pierwsze recenzje. Spędziłam też sporo czasu na YouTube
podziwiając swój obiekt westchnień. Kilka dni zastanawiałam się nad kupnem
maszyny, a decyzję pomogła mi podjąć.. zmiana cen! Okazało się, że tylko
egzemplarze z pierwszej dostawy są sprzedawane w cenie 2999 zł, a w gratisie
dodawany był stolik powiększający pole pracy i zestaw stopek do pikowania.
W
chwili obecnej maszyna ze stolikiem kosztuje 4 239 zł. I jest to naprawdę
wysoka cena, która kazałaby mi się dłużej zastanowić nad zakupem tego modelu.
Jednak rozumiem, że w pewnej części jest ona podyktowana kursem dolara. Ale
przecież to samo dotyczy maszyn firmy Juki, a ich ceny od dłuższego czasu są na
tym samym poziomie.
Wracając jednak do sedna sprawy, zacznijmy od sposobu wykonania.
Masa, z której zrobiony jest ten model sprawia, że maszyna wygląda bardzo
elegancko, ale i solidnie. A to na pewno (poza metalowymi częściami) ma wpływa
na wagę Skyline`a – niemalże 10 kilo, które nadają maszynie stabilności. Fakt
ten doceniamy w trakcie szycia przy maksymalnej prędkości – 1000 wkłuć na
minutę. Tak dla porównania: prędkość TXL607 to 820 wkłuć, a 5060DC - 860.
Jeśli nie macie jeszcze „pewnej nogi”, albo szyjecie z dziećmi – na pewno przyda się ręczna, precyzyjna regulacja tempa szycia. A przy całej swojej prędkości Skyline jest obłędnie cichy! Mój mąż nie ma najmniejszego problemu, aby zasnąć kiedy ja szyję obok. Kilka tygodni temu maszyna przeszła przegląd w serwisie-została wyczyszczona, naoliwiona i szyje jak pierwszego dnia po zakupie<3
A
skoro przy spaniu w towarzystwie maszyny jesteśmy…S5 ma wbudowanych aż 6
LEDowych lampek!!! Uwierzcie mi, że nawet przy zupełnie zgaszonym świetle,
praca przy maszynie jest możliwa. To dla mnie jedna z największych zalet tego
modelu.
Podświetlany
ekran LCD, na którym widzimy wszelkie potrzebne nam informacje: jak wygląda
wybrany ścieg, jakiej stopki do niego użyć, jakie standardowe ustawienia
zostały do niego przypisane. Kiedy popełnimy jakiś błąd – maszyna zarówno
dźwiękiem jak i obrazkiem na wyświetlaczu poinformuje nas o problemie:
opuszczonych/podniesionych ząbkach transportu, niepodłączonym pedale czy
nieopuszczonej stopce. Przycisków na
panelu dotykamy wyłącznie dedykowanym rysikiem, aby paznokciami nie uszkodzić
delikatnej powierzchni.
Poza standardowymi przyciskami (cyfry, regulacja długości i
szerokości ściegu) mamy guziki szybkiego przechodzenia do ściegu prostego
zygzaka, ściegu w odbiciu lustrzanym, wyłączenia ściegów, które nie nadają się
do podwójnej igły czy też przycisk blokowania maszyny . Ten ostatni jest bardzo
przydatny w moim przypadku – zawsze go używam, kiedy zaczynam coś majstrować w
okolicach igły. Nie zawsze trzymam stopę na pedale, a moja kotka jest straszną
wiercipiętą. Nie chciałabym, aby przechodząc pod stołem przez przypadek
przeszyła mi opuszki palców ;) .
Maszyna daje nam wiele możliwości personalizacji ustawień. Każdy z nas ma zupełnie inne potrzeby i przyzwyczajenia, a projektanci
Skyline znaleźli na nie odpowiedź. Mamy możliwość ustawienia prędkości
początkowej z jaką maszyna startuje, kiedy dociskamy pedał. Ja wolę zaczynać od
wolniejszych obrotów, ale nie wszystkim to pasuje. Tak jak pozycja igły po
zatrzymaniu szycia. Możemy ustawić ją tak, aby zatrzymywała się zawsze
opuszczona lub podniesiona. Myślę, że dla dziewczyn zajmujących się
patchworkiem jest to bardzo przydatny element.
A skoro przy stopce jesteśmy, to maszyna oczywiście ma
szybki system mocowania „matic”, o szerokości 9 mm. Ta szerokość ma wpływ na
precyzję i jakość szycia. Najlepiej jest to widoczne kiedy szyjemy ściegiem
ozdobnym. Kokardki, lub serduszka na dziecięcych czapkach są duże (widoczne) i
naprawdę precyzyjne. Możemy też wszywać
guziki o szerszym rozstawie dziurek.
Kolejnym bardzo praktycznym gadżetem/elementem tej maszyny jest kolanowy podnośnik stopki. Ratuje nam życie, kiedy nie możemy oderwać rąk od tkaniny, a
musimy podnieść stopkę. Metalowy drążek odpychamy kolanem, a mechanizm sprawia,
że nasza stopka unosi się do góry. Coś w sam raz dla quilterek i szyjących z bardzo
delikatnych tkanin.
I to co uwielbiam w tej maszynie, to 2 płytki ściegowe.
Standardowa, którą wszyscy mamy w swoich maszynach, oraz stopka do ściegu
prostego! Fantastyczna rzecz! Płytka ta posiada 3 osobne dziurki, dopasowane do
ściegu centralnego oraz do max prawej i lewej strony. Do spółki ze stopką do
ściegu prostego (poza zestawem) uratuje każdy projekt z jedwabiu, szyfonu,
batystu czy innych delikatnych tkanin. Mniejsze otwory, którymi przechodzi
nasza igła, gwarantują nam większe pole docisku stopki, a co za tym idzie –
igła nie wpycha tkaniny do środka naszego bębenka. Proste? Genialne! Do tego
oczywiście płytki mają wszystkie przydatne nam oznaczenia: odległości od igły
czy kąta pod jakim szyjemy.
W zestawie z maszyną dostajecie aż 12 stopek, w tym, z
górnym transportem, która uwierzcie mi-jest świetnym nabytkiem! Dzięki niej,
obie warstwy tkanin przesuwają się równo względem siebie. O ile nie ma
problemu, kiedy zszywacie ze sobą dwie bawełny – problem może powstać podczas
łączenia bawełny z dzianiną, albo sławetnym minky;) Mój kolejny osobisty hit,
to stopka do wszywania zamków. Nigdy nie lubiłam robić tego ręcznie, więc
namiętnie doszywam guziki-gdzie się da!
Jak wspomniałam na początku – po euforii pierwszych dni
miłości, nadszedł czas kilku cichych dni. Dlaczego? Bo kiedy przesiadłam się z
Arki Radom na TXL607, różnica była tak ogromna, że długi czas nie mogłam wyjść
z zachwytu. Przeskoczyłam kilka półek jakościowych. Wyświechtane powiedzenie, że przesiadłam się
z malucha do Mercedesa, jest jak najbardziej prawdziwe! Komfort pracy i jakość
szycia – były nie do porównania! Kiedy jednak zamieniłam TXL607 na Skyline S5
zmiana nie była tak spektakularna jak oczekiwałam. Z fantastycznego mercedesa
przesiadłam się do obłędnego Range Rovera. Przez chwilę zastanawiałam się czy
zmiana była w ogóle konieczna? Jednak z kolejnymi powstającymi na tej maszynie
ubraniami coraz mocniej doceniałam te subtelne różnice między nią, a jej
poprzedniczką. Oświetlenie, obroty, stopki… Teraz już wiem, ze nie zamieniłabym
jej na inny model… no może nie pogardziłabym jednak młodszą siostrą, która
właśnie ukazała się w Stanach<3
A
gdybyście chcieli dowiedzieć się o S5 czegoś więcej, zapraszam do przejrzenia świetnie
rozpisanej i zobrazowanej instrukcji obsługi i na stronę dystrybutora.
A za wszystkie zdjęcia kosmicznej maszyny w kosmicznej oprawie odpowiada: UrbaniZen
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz